Epidemia - o budowie kabiny

W trakcie zlotu z okazji pięciolecia Cassubian Virtual Airlines wsiadłem do słynnej kabiny CEO i stwierdziłem, że to dużo lepsze niż latanie za biurkiem. Kabina do przestronnych nie należy, ale ma wszystko co trzeba: zamknięta przestrzeń, 3 monitory do wyświetlania obrazu oraz dodatkowy z przyrządami, a także dotykowy na FMC. Bunkrów nie ma, ale i tak jest zajefajnie.

Uwaga! Ministerstwo Lotnictwa ostrzega: przebywanie w pobliżu kabin może skutkować zarażeniem. Mnie to dopadło. Nie wiem czy jest uleczalne, zresztą nie wiem czy chcę się leczyć. Lekarz mnie pociesza, że przyznanie się do choroby jest pierwszym krokiem do wyleczenia. W każdym razie wracając z Kaszub do mojej wioski niedaleko Smoka Wawelskiego, oprócz podziwiania szerokich i równych autostrad (na razie tylko Automapa je pokazuje, bo za oknem rósł las), rozmyślałem nad konstrukcją kabiny. Po powrocie szybko nakreśliłem kilka rysunków, zmierzyłem kilka ścian i wybrałem miejsce postawienia kabiny.

Tak się dobrze złożyło, że mam dość spory i mało wykorzystany pokój, w którym akurat brakowało szafy. Wymyśliłem więc konstrukcję, która na dole będzie kabiną, a na górze szafą. Przyjemne z pożytecznym. Planowane wymiary: 180x180cm, wysokość kabiny 160cm. Gdyby zdecydować się tylko na kokpit, to zająłby dużo mniej miejsca – tylko ok. 60cm. Reszta to miejsce na fotele (prawdopodobnie samochodowe) i przejście. Chciałem, żeby kabina była dwuosobowa (w praktyce jest miejsce nawet na jump-seat), bo latanie zespołowe to dużo większa frajda niż zamykanie się w szafie samotnie. W Castoramie kupiłem listewki 35x55 i po trzech godzinach powstał szkielet.

Następnie czekała mnie zabawa z płytą OSB. Wcześniej przeliczyłem wymiary płyt i zamówiłem w sklepie od razu przycięte na wymiar. Pozwala to oszczędzić mnóstwo czasu. Dzięki temu środkowy panel tylko skręciłem, zamiast godzinami wycinać. Następnie dokręciłem główny blat, przygotowałem podpórki i dokręciłem górny blat na monitory. Już po kolejnych 3 godzinach kokpit zaczął się wyłaniać.

Kabina musi wyglądać przyzwoicie. Nie lubię szarych i czarnych wykończeń, dlatego zdecydowałem się na całkiem przyjemne wykończenie brązową skórką (no dobra, skajem) w stylu ATR 72. Dobry klej tapicerski świetnie trzyma się płyty OSB. Fragmenty przyciętego na wymiar materiału błyskawicznie przylegały do płyty. Dzięki temu po kolejnych 3 godzinach można było wstępnie zająć się elektroniką.

Wcześniej przeliczyłem sprzęt komputerowy, który walał się po domu (głównie z tej racji, że w pracy nie mam miejsca na jego trzymanie i musiałem go przynieść do domu) i okazało się, że można coś z tego zrobić. Sporo też jednak brakowało. Na początek musiałem dokupić 2 małe monitory i jeden dotykowy, aby zrobić glass-cockpit. Brakuje też karty Matroksa do podłączenia trzeciego monitora oraz panelu FCU i przełączników do overhead, które zdecydowałem się docelowo kupić, a nie robić samodzielnie. Moje umiejętności z zakresu elektroniki są wystarczające, aby spalić komputer i wysadzić całą elektrykę w domu. Nic więcej. :-)

Po zamontowaniu monitora dotykowego i monitorów glass-cockpit zakryłem je oklejoną płytą pilśniową – jest dużo cieńsza, tańsza i wygodniejsza niż OSB. Płytę przykręciłem wkrętami z ozdobnymi podkładkami. Dzięki temu w razie problemów technicznych mam dostęp do każdego elementu w ciągu kilku minut. W sumie po ok. 12 godzinach pracy kokpit był praktycznie gotowy i eksperci z vULC mogli dokonać pierwszych testów.

Czas na kilka uwag technicznych. W projektowaniu konstrukcji kabiny przydało mi się doświadczenie nabyte, gdy kiedyś robiłem szafy z płyty meblowej. Podstawowa zasada – wykorzystaj grawitację, nie wierz, że śruby i wkręty wszystko utrzymają. Nie dadzą rady. Dzięki właściwemu projektowi, po konstrukcji kabiny można by się spokojnie wspinać. Utrzyma bez problemu duże ciężary. Po drugie – trzeba trzymać się zaprojektowanych wymiarów, pionów i poziomów. Przycięte na wymiar płyty bardzo w tym pomagają.

 

Warto też zostawić możliwie dużo miejsca z tyłu, tak aby w razie potrzeby móc dostać się w każde miejsce kokpitu w celu naprawy awarii. Szczególnie ważny jest dostęp do sprzętu. Można przewidzieć niewielkie drzwi, które po zabudowie umożliwią łatwy dostęp do „tyłów” kokpitu. Pozostawienie miejsca załatwia także sprawy wentylacji, choć i tak dodatkowo zamontowałem duży wiatrak na 12V, który po dorobieniu ścian szafy zapewni przepływ powietrza.

Projektowanie połączeń elektrycznych wymagało dobrego przemyślenia. Centralne wyłączniki (czerwony przełącznik na zdjęciu) są podłączone do listew zasilających. Komputery i monitory są ustawione tak, aby startowały automatycznie po otrzymaniu zasilania. Dzięki temu jednym przyciskiem można uruchomić wszystko. Podobnie zaprojektowałem oświetlenie i wentylację – główny wyłącznik uruchamia zasilacz 12V, a ten z kolei podaje zasilanie do lamp i wentylatora (każde urządzenie z oddzielnym podświetlanym wyłącznikiem).

Projektowanie kabiny zajęło mi ok. 10 godzin, a jej wykonanie 12. To właściwa proporcja. Wszystko czego nie przewidzisz w projekcie spowoduje problemy w trakcie realizacji. Ja na przykład nie pomyślałem, że przydałoby się miejsce na dokumenty, których przy lataniu zawsze jest sporo. Na szczęście było jeszcze miejsce nad monitorami i korzystając z pozostałej płyty OSB dorobiłem półkę. Dobrym miejscem na przechowywanie papierów może być półka/szafka zrobiona w panelu środkowym.

Panel overhead został zamontowany na dwu zawiasach, a biegnące do niego przewody są łączone kostkami, dzięki czemu po montażu płyt meblowych będzie można łatwo do niego się dostać w celu naprawy lub zdemontować. Obecnie panel nie posiada okleiny, ponieważ jeszcze nie mam zestawu przełączników, który będzie w nim zamontowany.

Widoczna na zdjęciu lampka ledowa też zostanie zastąpiona czymś co lepiej wygląda – potrzebowałem na szybko jakiegoś słabego światła. Trzeba bowiem przewidzieć 2 rodzaje oświetlenia – słabe, które będzie mogło świecić cały czas oraz mocne kierowane, np. halogeny.

Po uruchomieniu sprzętu trzeba było zacząć się przyzwyczajać do nowego układu. Chwilowo działają tylko dwa monitory z „widokiem za szybę”. Docelowo będą trzy. Przy dwu monitorach fatalnie się ląduje – w trakcie podejścia pas wychodzi dokładnie na połączeniu monitorów, przez co znacznie trudniej jest dobrze wymierzyć lądowanie. Przy starcie jest to mniej uciążliwe.

Pozostała zabawa z przeprojektowaniem paneli. Niektóre modele samolotów bardzo łatwo dają się dostosować. Bez trudu przerobiłem widoczne poniżej panele ATR 72, Pipera Seneca, czy Pilatusa PC-12. Dużo gorzej poszło z Airbusami od Wilco, bo panel środkowy i OVH są tam jednym nierozdzielnym elementem. Niemniej da się latać. Radio i FMC wylądowały na monitorze dotykowym, a przyrządy na monitorze przyrządów.

Kabina została przygotowana dla dwu osób. Pilot siedzący po lewej stronie może sterować maszyną ręcznie, natomiast ten po prawej ma dostęp do autopilota, FMC, manetek i tillera, dzięki czemu może robić praktycznie wszystko oprócz startu i lądowania. Sygnał słuchawek i mikrofonu został rozdzielony tak, że obaj piloci mogą prowadzić komunikację z ATC. Dodatkowo pierwszy oficer ma przed sobą monitor drugiego komputera, który można wykorzystać do planowania lotu, wyświetlania map, czy prowadzenia kontroli ATC (AWACS ;-) ).

Co dalej? Teraz robotę ma stolarz – trzeba zabudować szafę na przygotowanej konstrukcji. Potem trzeba zacząć zbierać na sprzęt. Niestety Matrox oraz panele FCU i OVH trochę kosztują.

A skoro już o kosztach. Całą stolarkę (oprócz ścian) można zrobić w cenie 300-500zł (cena tym niższa im tańsze znajdziesz źródło materiałów). Przycinanie jest marginalnym kosztem, więc nie warto tego robić samodzielnie. Zdecydowanie nie warto oszczędzać na grubości płyty OSB, bo to automatycznie zmniejsza wytrzymałość. Ja zastosowałem typową grubość 18mm. Przy tej długości wymaga ona podparcia co maks. 90cm. Jeśli zdecydujesz się na jednoosobową kabinę, koszty można podzielić przez 2.

Jeśli samodzielnie zdecydujesz się kupić i montować płytę meblową na ściany, to nie naruszysz znacząco budżetu.

Przydaje się tu jednak doświadczenie w konstruowaniu i montażu mebli, np. znajomość dostępnych na rynku sposobów łączenia płyt, oklejania brzegów czy montowania zawiasów. Jeśli zrobisz konstrukcję z drewna, to można spokojnie zastosować cieńszą płytę meblową co dodatkowo ogranicza ciężar i koszty.

Sprzętu warto szukać w sklepach z używanymi komputerami. Przyzwoity monitor 15” na przyrządy można kupić już za stówkę (przyciski sterowania monitora powinny być z przodu, inaczej po montażu nie będzie się dało regulować). Gorzej jest z monitorem dotykowym, który jest droższy. Ja zastosowałem monitor 15”, choć doradzano mi mniejszy (mniejszych nie mieli). Mniejszy (10-12”) jest ok i zmieści się na nim komputer, ale na 15” mieści się po jednej stronie komputer, a po drugiej np. radio czy panele wyłączników. Ja na nim wyświetlam też niektóre przyrządy dla drugiego pilota.

Planując rozmiar kabiny najpierw zdecyduj jakie monitory będą służyły do wyświetlania widoku. Monitory, którymi dysponowałem były duże, stąd taki rozmiar kabiny. Można ograniczyć szerokość stosując monitory 20”. Koniecznie z cienką ramką. Zalecane docelowo 3 monitory z przyczyn opisanych wcześniej. (SW)

PS. Tuż przed publikacją numeru VP, kabina dostała wreszcie ściany, co widać na fot. 14.