Gold Traveller - linia ludzi z pasją

(Tekst z rysunkami znajduje się w pliku PDF)

Chcemy latać na maszynach, które wyszły z produkcji czy nawet z użycia lata temu. Ale nie tylko. W naszej flocie znajdują się także samoloty obecne dziś w wielu liniach lotniczych.

„Złoty Podróżnik” to nie zwykła nazwa linii, tytuł czy też synonim. Gdy kiedyś w sklepie zaopatrzenia harcerzy kupiłem książkę o wdzięcznym tytule Sakwa Włóczykija zatopiłem się w niej na długie godziny. Choć miałem wtedy 9 lat strasznie spodobało mi się to, jak opisuje się w niej wycieczki piesze i rowerowe. Było tam mnóstwo porad zawierających się we wszystkich możliwych przedziałach wiedzy niezbędnej do radosnych wędrówek. Rozmarzony spoglądałem oczami wyobraźni jak można w prosty sposób wykorzystać wolny czas. Wystarczyło zabrać ze sobą prosty ekwipunek, aby móc cieszyć się swobodą i pięknymi widokami. I własnie taki cel ma nasza linia. Po prostu latać i cieszyć się z przestworzy. Cieszyć oko pięknymi wzgórzami, i serpentynami rzek. Wszystko w granicach, na które pozwalają nam realia Vatsimu.

A dlaczego Złoty? Złote lata samolotów pasażerskich. Ich rozwój, ich konstrukcje i wyścig koncernów je budujących. Piloci którzy zostawali bohaterami pokonując coraz większe dystanse zmagając się z pogodą, niedoskonałościami konstrukcji lotniczych. Dzisiejsze standardy klasy Economy znacznie przewyższają dawne standardy klasy pierwszej.

Lot naszą „Super Connie” znacznie różni się od lotu Boeinga 767. W tym pierwszym samolocie nie można liczyć na wciśnięcie guzika autopilota, który wyręczy nas ze wszystkich niemal czynności. Tu trzeba bez przerwy zwracać uwagę na wskaźniki temperatur, ciśnienia oleju. Przegapienie wysokości na jakiej należy uruchomić turbosprężarki na pewno skończy awarią. Włączenie ponowne uszkodzonego silnika po takiej awarii jest niemożliwe. Tak samo jak po przegrzaniu cylindrów. Podczas 5-ciu lotów L-1049 Super Constellation. Tylko w dwóch lotach nie wystąpiła awaria hydrauliki. A wszystko to przy wyłączonym generowaniu awarii z menu symulatora. O zewnętrznych programach nie ma tu nawet mowy. Na każdy etap lotu przewidziana jest osobna checklista. Ma ona 20 części i za każdym razem należy sprawdzić każdą pozycje. Nawet zwykłe przygotowanie do lotu wymaga zdecydowanie więcej niż wyszukanie poprawnej trasy i zaopatrzenie się w mapy. Brak komputera pokładowego wyklucza programowanie trasy.

Pilotując DC 3 nie można nawet liczyć na lot po radialu „z automatu”. Wszystko wykonujemy ręcznie nie da się nawet ustawić wysokości którą samolot ma utrzymywać. Jedyna rzecz na którą pozwala Autopilot w DC 3 to lot wyznaczonym kursem oraz zadany kąt wznoszenia lub opadania bez możliwości utrzymania poziomu. L-1049 pozwala na nieco więcej ale wciąż jest to dużo bardziej wymagająca praca niż uzbrojenie trybu LNAV oraz VNAV.

Podczas jednego z ostatnich lotów Super Connie otrzymałem polecenie zniżania jeszcze zanim zdążyłem przygotować samolot do tego. Bałem się, że nagłe zmniejszenie mocy silników spowoduje nagły spadek temperatur, a co za tym idzie szok termiczny silnika. Grozi to nagłym wyłączeniem silnika bez żadnego ostrzeżenia. Pomogło zamknięcie cowl flaps (klapki za cylindrami silników odpowiedzialne za swobodę przepływu powietrza chłodzącego silnik) oraz zmniejszenie kąta natarcia łopat śmigieł z jednoczesnym zwiększeniem mocy. Temperatury nie spadły, a dolot i lądowanie przebiegło już bez większych problemów.

Ktoś zapyta czy to jest wolność o jakiej wspomina hasło linii. Owszem. Dużo pracy czyni każdy lot niezapomnianym. Po lądowaniu człowiek czuje ogromną satysfakcję. I docenia widok za oknem maszyny. Poza tym nasza polityka nie nakłada ograniczeń w postaci ilości tras, licencji. Nie nakładamy także żadnych nakazów. U nas każdy kto chce ten lata nawet codziennie. Lub dwa razy w miesiącu. Liczymy się z każdym zdaniem, każdym pomysłem.

Nasza Kadra:

  • Piotr Gliński GDT101 CEO
  • Mateusz Pielewski GDT102 Flight Director
  • Jakub Kłos GDT103 Manager