O lotach Dedala

10 maja 2011 roku Koło Symulacji Lotniczych z Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego w Sierakowicach stało się laureatem ogólnopolskiego konkursu edukacyjnego „Projekt z klasą” organizowanego przez Wydawnictwo „Nowa Era”. Było to możliwe głównie dzięki ogromnemu poparciu społeczności lotniczej (nie tylko wirtualnej) z całej Polski. Z pewnością wśród Czytelników tego numeru VP znajdują się „klikacze”, którzy całym sercem wspierali nasz projekt rozbudowy gimnazjalnego symulatora pt. „Śladami Dedala” i dzień w dzień oddawali na nas swój – na wagę złota – głos. Przypominam, że główną nagrodę stanowił grant w wysokości 5000 zł. Minęło od tej pory pół roku, więc nadszedł czas, by podzielić się wrażeniami i postępami, jakie poczyniliśmy.

Od Dyrektora gimnazjum uzyskaliśmy kolejne 5000 zł, w związku z czym nasze plany pierwotnie nakreślone w projekcie uległy pewnym zmianom. Postanowiliśmy, że rozbudowa istniejącego symulatora o panoramiczny zespół wyświetlaczy i wyposażenie go w inny niezbędny, a brakujący sprzęt - to nie wszystko. W naszych głowach zrodził się plan rozpoczęcia budowy symulatora z prawdziwego zdarzenia i w tym kierunku idą nasze działania – choć trzeba przyznać, że bardzo wolno. Pośpiech byłby jednak tutaj złym doradcą.

Pod koniec czerwca środki znalazły się na koncie szkoły, więc mogliśmy przystąpić do pracy. Pierwszy kokpit o oznaczeniu KSL-1 składał się z jednego wbudowanego wyświetlacza z najpotrzebniejszym instrumentami oraz dwóch paneli z przełącznikami, które były wykonane techniką amatorsko-domową. To oznacza, że obrotowe przełączniki działały, ale ustawienie zadanej wartości NAV czy COMM trwało całe wieki. Lepiej spisywały się włączniki, ale ile można bawić się stroboskopami... Ewidentne braki i skromna na skalę budżetu konstrukcja, narzucała w pewien sposób rodzaj wykonywanych ćwiczeń wykonywanych przez kursantów podczas zajęć. Oczywiście na swój czas była rewolucją, ale nie miała w zasadzie żadnego potencjału do rozbudowy. Konstruowanie zatem nowej kabiny, a nie będącej odpowiednikiem realnej maszyny, było moim zdaniem marnowaniem uzyskanych z takim trudem funduszy. A, że latać na czymś trzeba, i by móc spojrzeć prosto w oczy tym, którzy głosując na nas zaufali, że to co założyliśmy – zrobimy, postanowiłem przekazać nieodpłatnie na rzecz szkoły moją prywatną kabinę, o której można przeczytać na forum PL-VACC. Zachowałem z niej dla swoich potrzeb domowych jedynie dwa panele Opencockpits, których używam na co dzień. Nadaliśmy jej kryptonim KSL-1A.

Po jej demontażu i przewiezieniu do szkoły pod koniec czerwca, przystąpiliśmy z młodzieżą do składania jej na nowo. Kilkanaście drobnych części elektronicznych trzeba było wymienić (żarówki, katody, huby), przeczesać kilometry przewodów itp. Postępów nie przysparzał fakt, że rozpoczęły się wakacje, i prace trzeba było wstrzymać.

W międzyczasie dokonaliśmy jednak ważnych zakupów – w tym opisywanego w VP (8/2011) multipanelu Saiteka, który wraz z panelem NAV/COMM utworzył kompletny system. Kolejnym krokiem było nabycie karty  Matroxa (VP 9/2011), dzięki czemu możliwe stało się zrealizowanie postulatu panoramiczności kabiny. W dalszej części zakupiliśmy trzy jednakowe monitory LCD o przekątnej 19’’. Zaczął się mozolny proces uruchamiania wszystkiego, co do tej pory u mnie w domu działało, a tu... nie chciało. Strawiliśmy na to prawie 1,5 miesiąca. Konieczna okazała się wymiana płyty głównej, która nie chciała współpracować z trzema kartami graficznymi, potem wymiana samej karty, bo co zdziwiło nawet samego Matroxa – nasz model ATI mimo, że znajdował się na liście obsługiwanych urządzeń, takowym nie był. Potem obudowa komputera-serca okazała się zwyczajnie za mała, zaś na koniec zawiódł zasilacz. Niemniej, podobnie jak Dedal, nie zrażaliśmy się kłopotami i metodycznie krok po kroku szliśmy dalej. W tym czasie robiliśmy też inne rzeczy – odwiedziliśmy 44BLMW na jej święcie i pokazach lotniczych, zaś nowy narybek kuł już podstawy teorii pod czujnym okiem kursantów z zeszłego roku. Postanowiłem wtedy zakupić dwa używane poleasingowe komputery sprytnie scalone z monitorami 19” z sensownymi parametrami oraz niezbędnymi licencjami.

Służą wyśmienicie jako dwie szkoleniowe maszyny, na których członkowie Koła wykonują ćwiczenia – młodsi jako przedsmak kabiny, starsi – na zmianę z nią. Uniezależniło nas to od wiecznego wykradania czasu i kluczy wiecznie zajętej pracowni komputerowej, w której nasze ustawienia i porządek nigdy nie dotrwały od jednego spotkania do drugiego. Ten zakup to był strzał w dziesiątkę, bo razem 4 komputery (kabina, laptop i wspomniane dwa) spinamy w sieć i ćwiczenia wykonujemy w trybie multiplayer, czasem z udziałem gości z Kaszubskiej Szkoły Pilotażu albo Cassubian VA – dla sztucznego tłoku.

Dla siebie jako prowadzącego zakupiłem także używany dotykowy tablet 14”, dzięki czemu zajęcia mają zupełnie nowy wymiar, bo w połączeniu z rzutnikiem jest to genialna pomoc dydaktyczna. Z resztą – nie mnie oceniać jakość moich zajęć. ;)

Część środków przeznaczyliśmy także na spraw biurowe – niezbędne w pracy – tonery, papiery, zakreślacze – dzięki temu jesteśmy samowystarczalni i skończyło się proszenie o wspomożenie. ;) A tak na poważnie – precyzyjne wydruki laserowe (mapy itp.) to konieczność w naszym programie zajęć. Lot źle zaplanowany na papierze, będzie źle wykonany w powietrzu. Stąd ślęczmy wspólnie nad mapami – część to prezent od poznańskiej wieżyczki – z naszej majowej wizyty w EPPO. Kursanci konfrontują to z aktualizacjami drukowanymi ze źródeł PL-VACC i tak zaczynamy w zasadzie każde ćwiczenia. Daje im to pełniejsze zrozumienie tego, co robią, bo błędy zauważone na kartach pracy potem nie występują w kokpicie. Dzięki temu ćwiczenia w dużym zagęszczeniu ruchu powietrznego kosztują ich mniej stresu, choć jak obserwuję (a mam ten komfort, że prócz zobrazowania radarowego widzę ich trzęsące się ręce i – czasem – gest bezradności;) ), to nie brak i stresu. Trudno -  nikt nie obiecał, że będzie łatwo.

Podstawowe cele zrealizowaliśmy. Posiadamy w pełni sprawną (także do lotów na Vatsim) kabinę z panoramicznym widokiem wysokiej jakości, kompletną awionikę z dotykowym FMC, dwa dodatkowe stanowiska pracy i niezbędne materiały. Zajęcia idą pełną parą, ale poczyniłem już pewne kroki zmierzające do rozpoczęcia drugiego etapu rozwoju KSL – budowy kabiny A320. Wykupiliśmy serwer oraz domenę – www.gimnazjalnysymulator.pl – do odwiedzin której zapraszam. Nawiązaliśmy kontakty oraz zyskaliśmy przychylność pierwszych sponsorów. Firma „A320 Project” zaoferowała 50% rabat na wszystkie zamówione podzespoły, obecnie dyskutujemy z Urzędem Gminy na temat możliwości księgowania specyficznych dokumentów z UK. Michał Rok ufundował wersję Premium genialnego VROUTE’a. Lokalny przedsiębiorca podpisał z nami umowę współpracy i gdy prace ruszą, wspomoże nas finansowo – w jakim wymiarze – to się okaże. Patronat Honorowy nad naszą działalnością objęła Pani Janina Kwiecień – Starosta Powiatu Kartuskiego, która była pod wrażeniem naszej działalności. Wystartowałem także z pewnym projektem, o którym nie chciałbym na razie mówić szczegółowo. Ogólnie rzecz biorąc chodzi o dofinansowanie działalności KSL ze środków UE (EFS POKL 9.5) na łączną kwotę 50 000,00 zł – czekamy na wyniki pracy KOP i decyzję Urzędu Marszałkowskiego  w Gdańsku. Wyniki zostaną podane 14 lutego 2012 r. Jeśli przejdzie – to będzie pierwsza taka inicjatywa na skalę kraju, jeśli nie przejdzie – napiszemy kolejny, lepszy.

Jednocześnie zwracam się z prośbą – jeżeli w Waszym środowisku widzielibyście potencjalne instytucje, firmy bądź środowiska, które byłyby skłonne wesprzeć naszą działalność – pamiętajcie o nas. Każda pomoc się przyda i nie pozostanie bez echa. Zapraszam na stronę Koła – www.gimnazjalnysymulator.pl – po aktualności.

Tymczasem dzięki Waszemu wsparciu – młodzież z mojego Koła i ja sam – możemy działać o niebo sprawniej i pójść o krok dalej – sięgając jak Dedal – wyżej, ale rozważnej. Za to jeszcze raz dziękuję w imieniu uczniów i swoim i obiecuję, że nie damy o sobie zapomnieć. (AK)