Recenzja Saitek Multi Panel

Któż z nas nie marzył o zastąpieniu klikania myszką po wirtualnym kokpicie w prawdziwe przyciski i pokrętła? A jeszcze gdyby takie cudo mogło coś wyświetlać, podświetlać i jeszcze robić „ping” – jak u Monty Pythona – no to spełnienie marzeń! Do tej pory główną zaporą były finanse – najtańszy panel z modułem wyświetlającym kosztował krocie, a ofert na rynku było zaledwie kilka. Sytuację być może zmieni znany producent akcesoriów komputerowych - Saitek. Do swojej rozbudowanej oferty włączył jakiś czas temu Multi Panel z serii Pro Flight.

Rys. 1. Saitek Multi Panel

Jak sama nazwa wskazuje jest to urządzenie, które ma spełniać wiele różnych funkcji. Nie jest wzorowane na żadnym realnym modelu, nie jest ani klasycznym MCP, choć ma część jego funkcji, ani fragmentem pedestalu czy OVH. Co zatem oferuje i czy jest warte swojej ceny niespełna 500,00 zł? Sprawdźmy.
Saitek zawsze wszystko dobrze pakował – słuchawki, panele radia – w tym kontekście i ten produkt jest zapakowany, jak by miał przetrwać atak jądrowy premiera prezydenta carskiego brata zza wschodniej granicy.

Rys. 2. Solidne opakowanie Saiteka

W opakowaniu znajdziemy zwyczajowo – sprzęt z okablowa-niem, komplet oprogramowania, pisemną instrukcję obsługi, zestaw montażowy do systemu Saiteka – w tym stylowe wkręty, rzepy, podkładki, itp. – tutaj producent jest niedościgniony. Kilka bliższych spojrzeń na sprzęt. Co z tą jakością – jak pyta rudy polski zwierzak propagujący wszędzie znak pokoju – peace. ;)

Jest dobrze i niedobrze zarazem. Proszę rzucić okiem.

Dobrze znany wszystkim typ pokręteł Saiteka, jakie tu zastosowano nie sprawdza się w praktyce. Choć jest ono bardzo estetycznie wykonane, to jest totalnie nieprecyzyjne. Jako elektroniczny imbecyl widzę to tak: skoki wartości są na każdym „ząbku” – także na górnym, co powoduje, że nastawienie żądanego wskazania czasem jest niemal niemożliwe; w każdym razie zabiera dużo czasu – zbyt dużo, bo  obowiązków w kokpicie jest przecież więcej. Nie wiem czego oczekiwał producent – że pilot będzie nasłuchiwał ze stetoskopem, jak przy rabowaniu sejfu, czy mechanizm przeskoczył o jeden czy o dwa poziomy?

Rys. 3. Plastikowe elementy panelu

Z metalowych części mamy jeszcze przełącznik auto throttle, pozostałe części to już plastik,  w tym wychyłowy przełącznik klap, sporych rozmiarów, ale niespecjalnie solidne pokrętło trymera, oraz obrotowy przełącznik funkcji urządzenia, czyli: CRS, HDG, IAS, VS, ALT. No niby pięknie, ale siła, jakiej potrzeba do zmiany funkcji jest porównywalna z tą, jakiej używa się w Ursusie C-360 do podczepienia bron metalowych typu wieloskibowego, więc albo przykręcisz urządzenie do  posiadanego już zestawu wolantu Saiteka, albo przykręcisz do biurka, za co zabije Cię własny ojciec/matka/żona (zakładam, że jak masz kochankę, to nie masz czasu interesować się  urządzeniami Saiteka), albo ewentualnie możesz jeszcze urządzenie przyspawać do  25 kg cieżaru z siłowni – powinno zadziałać. Totalna pomyłka. Natomiast wielkie słowa uznania należą się producentowi za zastosowanie podświetlanych przycisków funkcyjnych – z mojej wieloletniej praktyki kabinistycznej (pojęcie stosowane w psychologii stosowanej na określenie choroby przejawiającej się w budowaniu drewnianych chatek 1m x 1m i wyobrażaniu sobie, że to kabina samolotu) wynika, że w tak zwanych dark environments to strzał w dziesiątkę. A może po prostu to moje zamiłowanie do stylu odpustowego? Nie wiem, wygląda i działa ładnie.

Cóż, nie pozostało nic innego jak wykorzystać USB i gołą, jak bosy turecki (co to właściwie znaczy?) instalację FS2004 na służbowym laptopie. Do dzieła.

Instaluję z dostarczonej płyty oprogramowanie, co zajmuje dosłownie chwilę. Jest to pakiet, po instalacji którego będą działać wszystkie typy urządzeń Saiteka – taki ol in łan. Zwyczajowo dla FS9 potrzebna jest pełna wersja FSUIPC, FSX działa  bez tej konieczności. Dostępne jest niewielkie narzędzie do testowania urządzenia – wszystkich kontrolek (podobnie jak w prawdziwych maszynach) – fajne, miga, mruga, wyświetla, szkoda że nie w rytm muzy z łinampa.

Rys. 4. Ekran i przyciski

Po odpaleniu FSa i uruchomieniu sterownika urządzenia od razu mamy dostęp do wszystkich funkcji urządzenia – mowa o standardowych maszynach, działa także na AFG Pilatus PC12, na którym robiłem wszystkie testy, na iFDG A320, na Project Fokker – płatnych modeli niestety nie posiadam, więc w tej kwestii nic nie powiem. Co ciekawe – kilka chwil po uruchomieniu FSa – zwis symulatora, na wyświetlaczu panelu – same jedynki. Zamknięcie z trójcy. Za 5 minut – ponownie. No, mówię – ładnie, pięć stów w piach. Ale stara dobra szkoła mówi, by  po instalacji czegokolwiek zrobić restart komputera. Uskuteczniłem. Pomogło, bo następne kilka godzin fruwania odbyło się bez niespodzianek.

Jak się na tym lata? Cóż, gdyby nie powyższe zastrzeżenia dotyczące mocowania, sił oraz przełączania wartości, to powiedziałbym, że super. Wyświetlacz jest czytelny, przyciski podświetlane, całość ergonomicznie rozplanowana. Reakcje maszyn poprawne, żadnych nieoczekiwanych ruchów w pionie, obieranie kursu również, trymer działa prawidłowo – pod tym kątem producent się spisał. Główne założenie urządzenia zostało spełnione – można odłożyć na bok myszkę w tym sensie, że nie będziemy je potrzebowali do podstawowych czynności nawigacyjnych – AP rulez.

Podsumowanie

W porównaniu do MCP od Opencockpits, którego używam na co dzień, panel Saiteka wypada słabo, bo nie oferuje tylu funkcji, posiada toporne przełączniki i jest nieprecyzyjny. Ale porównywanie tych dwóch sprzętów jest tak samo zasadne jak porównanie ich cen – odpowiednio 1240 zł (ok.) i 500 zł z przesyłkami. Za różnicę cen można dokupić jeszcze dwa urządzenia Saiteka – od wyboru do koloru – panel przełączników, panel LCD, panel Radia itp. Wszystko zależy od tego, co chcesz osiągnąć:
Jak masz kasę i chcesz budować kokpit zbliżony do reala – wybierzesz raczej OC, bo Saitek będzie wyglądał w kokpicie B737 jak odpustowe świecidełko.
Jak masz kasę i chcesz proste urządzono do obsługi autopilota – kupisz Saiteka, bo działa i jest duuuużo tańszy.
Jak masz kasę, ale uważasz, że to kretyństwo wydawać pół tysiaka na „grę” – żona/mama pochwali Cię za rozsądek, a Ty będziesz miał poczucie zdrowego podejścia do życia.
Jak nie masz kasy nic nie kupisz, bo Cię nie stać i będziesz musiał obejść się smakiem oraz obejrzysz sto razy dwa poniższe filmiki z testów myśląc „jak fajnie byłoby to mieć...”

Platforma testowa:

Asus M51A, FS9, AFG Pilatus PC12, Saitek MultiPanel.

Filmy: