Trymer od Saiteka

Urządzenia Saiteka cieszą się wśród wirtualnych pilotów dużą popularnością. Nic dziwnego, bo są wykonane z dobrych materiałów, mają dobrą mechanikę i elektronikę. Do tego oprogramowanie, które ułatwia konfigurację. Na koniec możliwość bezproblemowego podłączenia do FSUIPC. Cóż więcej potrzeba?

Ostatnio mój saitekowy zestaw, składający się z wolantu, orczyka i przepustnicy, uzupełniłem trymerem. Dotychczas korzystałem z przypisania trymera do kółka myszy – opcji dostępnej w FSUIPC. Takie rozwiązane powodowało jednak konieczność rezygnacji z modułu F1 View, który znacznie ułatwia zmianę punktu widzenia w trakcie lotu.

Innym możliwym rozwiązaniem jest przypięcie kierownicy i potraktowanie jej jako dużego koła trymera. Przy okazji pedały mogą udawać orczyk. Początkowo rozwiązanie to się sprawdzało, jednak z powodu zużycia kierownicy, precyzja ruchów była niewystarczająca. Nie raz wskaźnik trymera samoczynnie przesuwał się na koniec skali. Było to więc zbyt ryzykowne.
Gdy więc zobaczyłem trymer produkcji Saiteka od razu się w nim zakochałem. Tak bardzo, że odstąpiłem od swojego zwyczaju dokładnego prześledzenia forów dyskusyjnych przed zakupem. Nie było to rozsądne… Dwa dni później urządzenie było już u mnie. 

Saitek świetnie pakuje swoje produkty. Spodziewałem się o połowę mniejszego opakowania. W środku, oprócz trymera, znajduje się komplet montażowy (znany użytkownikom przepustnicy), który umożliwia przypięcie urządzenia do blatu. Dołączono także instrukcję. Nie wiadomo po co, skoro wszystko co trzeba zrobić, to podłączyć wtyczkę USB do komputera.
Trymer ma takie same wymiary jak przepustnica. Dzięki temu można je postawić obok siebie lub złączyć na stałe. Prawidłowe ustawienie ułatwia okrągła wypustka widoczna na bocznej ściance urządzenia. Spodziewałem się, nieco węższej obudowy, wszak kółko nie zajmuje dużo miejsca. A skoro już jest taka duża, to może chociaż dwa dodatkowe przyciski na dole…
Cóż, widać za cenę 180 zł nie można mieć wszystkiego. Warto poszukać na Ceneo.pl dobrych ofert, bo cena w sklepach może być wyższa nawet o 40-50 zł.

Wracając do tematu, to co najważniejsze – kółko trymera – jest wykonane perfekcyjnie. Bardzo wygodnie się je trzyma i przesuwa. Opór jest na tyle duży, aby nie kręciło się samo, ale jednocześnie tak mały, że można kręcić jednym palcem. Precyzja działania jest bardzo duża, żadnych luzów czy martwych stref. Kółko jest podłączone do potencjometru w taki sposób, że nigdy nie dochodzi się do blokady (można kręcić bez końca). Jednocześnie przy każdym włączeniu resetuje swoją pozycję, co zwiększa wygodę korzystania.

Trymer można przypisać na dwa sposoby. Pierwszy – bezpośrednio w FS, drugi – poprzez FSUIPC. W obu przypadkach jako „elevator trim”. Podłączając przez FSUIPC (pełną wersję) uzyskujemy możliwość odłączenia trymera w momencie podłączenia autopilota. Standardowo FS nie odłącza tej osi, co może doprowadzić do nietypowego zachowania samolotu. Należy także pamiętać, że każdy joystick (w tym przypadku jednoosiowy) podłączony do FS jest po wykryciu automatycznie przypisywany do osi lotek. Jeśli podłączamy przez FSUIPC, trzeba to przypisanie skasować. Ja zapomniałem i długo nie mogłem zrozumieć dlaczego przy przesuwaniu trymera samolot skręca raz w lewo, raz w prawo.

Czy warto? Bez trymera trudniej się pilotuje samolot, jednak kółko myszy może wystarczyć pilotom latającym głównie na autopilocie. Lot bez autopilota, zarówno małą, jak i dużą maszyną jest dużo przyjemniejszy przy użyciu trymera Saiteka. Dzięki precyzji sterowania można dużo wygodniej sterować samolotem.

Realni piloci z pewnością zauważą brak funkcji force feedback. Prawidłowość trymowania trzeba, jak zwykle w FS, sprawdzić raczej na przyrządach niż na czuja. Tego jednak nie przeskoczymy. (SW)