Zastał Polskę murowaną, a zostawił... szklaną, czyli rekonesans po EPGD T2

Była za 10:50 kiedy stanąłem pod bramą główną EPGD. Niespełna trzydziestoosobowa grupa facebookowych liderów wybrana przez administrację profilu EPGD oczekiwała na wejście na teren obiektu. Przewodnikiem był Pan Michał Dargacz – rzecznik prasowy gdańskiego portu. Po kontroli bezpieczeństwa weszliśmy na airside i rozpoczęliśmy wycieczkę od wizyty w bazie straży pożarnej, gdzie udostępniono do zwiedzenia najnowsze cacko warte 1.2 miliona Euro – wóz bojowy Ziegler. W zasadzie bardziej jak statek kosmiczny, zaś wnętrze z sidestickami przypominało kokpit Airbusa. Zaprezentowano także jego niezwykłe możliwości operacyjne z wysokim na 15 metrów ramieniem włącznie. Wrażenie kolosalne. Oby tylko nie było konieczności korzystania z niego.  Kolejnym punktem była baza służby utrzymania lotniska. Można było się czegoś dowiedzieć nie tylko o metodach zapewniania odpowiednich warunków na płycie i drogach, ale także o kosztach i innych aspektach ekonomicznych w tej dziedzinie. Ciekawym zjawiskiem była możliwość skonfrontowania najnowocześniejszych maszyn odladzania chemicznego z wciąż sprawnymi Ziłami z pługiem wirnikowym... Różnica pokoleń...

W dalszej kolejności udaliśmy się drogą obok bazy CARGO do starego terminalu, który nota bene jest także przygotowywany na kwietniowe otwarcie, bowiem będzie służył pasażerom spoza strefy Schengen. Władze portu planują otwarcie T2 w korelacji z ukończeniem prac także i w starym terminalu, z którego będzie przejście nadziemnym łącznikiem już do bramek. Z korytarza będzie piękny widok na nową płytę postojową i na rękawy, których albo nie będzie w ogóle, albo tylko jeden. Sprawę tę naświetlił rzecznik dosyć klarownie – otóż tylko jeden przewoźnik wyraził zainteresowanie rękawem, natomiast wszystkie tanie linie jak jeden mąż nie. Ponoć oferowano im to bez dodatkowych kosztów – jednak w ich opinii 35 minut, w jakich średnio maszyna ma być gotowa do odlotu – to na rękaw za mało. Także tego rozwiązania nie należy się spodziewać szybko – stwierdził M. Dargacz.

Po przejściu przez zatłoczony stary terminal ruszyliśmy ku nowemu. Stal, szkło i „powiew zachodu” to pierwsze, co rzuca się w oczy. Jako, że budynek nie jest jeszcze oddany – na głowach kaski, ale fajne takie, z logo EPGD. ;)

Im bliżej byliśmy wejścia, tym emocje większe. W ogóle wszystko tam jest większe – przestrzeń jaką obudowano szkłem jest ogromna – zgodnie z prawami rządzącymi budową lotnisk – ma być jasno, przestronnie i ergonomicznie. Czy w Gdańsku tak jest? Nie będę się wymądrzał – byłem tylko na kilku lotniskach, a telewizyjna wiedza z Discovery Channel to za mało do wydawania sądów. Ale jako zwykły podróżujący  byłem w siódmym niebie. Tysiące metrów błyszczącego jasnego marmuru na podłodze, dziesiątki estetycznych stanowisk odpraw, gigantyczna wisząca tablica przylotów/odlotów, zielone drzewka sprowadzone specjalnie z Miami, inteligentne – rodem z Heathrow – samoistne wózki bagażowe, a przede wszystkim – światło i przestrzeń. Naprawdę – jest się czym pochwalić.

Dalej ruszyliśmy przez instalowane właśnie bramki kontroli bezpieczeństwa na piętro, gdzie prócz bramek i przejścia do starego terminala będzie także strefa gastronomiczna oraz kidsplay. Sporo ławek, doskonała widoczność na płytę postojową T2 i oczywiście pomieszczenia komercyjne. Wszystko już na ukończeniu, ajenci będą mieli 5 dni na uruchomienie działalności po planowanym na 1 kwietnia (to nie żart!) otwarciu. Oczywiście tutaj miała miejsce zażarta dyskusja na temat wyższości rękawów nad schodkami, ale to materiał na inny temat w zasadzie.  Na koniec ponad trzygodzinnej wycieczki władze portu przygotowały miłą niespodziankę, w postaci firmowych gadżetów – gdańskich kalendarzy i wypasionej mewy. Miła to niespodzianka, (zwłaszcza dla mojej prawie trzyletniej córeczki) ale tak naprawdę największą niespodzianką była sama wycieczka, bo szczerze powiedziawszy spodziewałem się raczej „przepędzenia” po terminalu i tyle. A tutaj naprawdę ciekawy program i możliwość pozyskania wartościowych kontaktów. O miłym spotkaniu z przedstawicielami EPGD Spotters nie wspomnę;). Czekać tylko na Stasia Drzewieckiego i Jego ekipę – a znając ich pietyzm – przyjdzie nam na to nieco poczekać. Może w ramach rewanżu postawią w strefie Kiss&Fly samochody z małopolskimi rejestracjami?;)

Dziękuję w tym miejscu władzom Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy za możliwość jego zwiedzenia i liczę na dalszą współpracę. Zapraszam do obejrzenia mnóstwa moich nieprofesjonalnych fotografii z tej wycieczki, których z braku miejsca nie publikujemy tutaj. Zachęcamy też do odwiedzin profilu FB EPGD oraz Stowarzyszenia EPGD Spotters. (AK)