Wyskok na rybkę

W dniu  17 kwietnia 2011 r. z niedawno poznanym kolegą, który jak sie okazało jest pilotem i posiada własny samolot Beech bonanza E33A  reg. I-ABCA,  po krótkiej rozmowie umówiliśmy sie na „latanie’’.
Już tydzień później polecieliśmy na  Słowenię.

Pogodę na trasie w jedną i drugą stronę mieliśmy bardzo ładną, ale wietrzną więc  trochę telepało.

Plan lotu: LIDV CHI ROTOR UMAG LJPZ.

Samolot znajdował  się na małym  lotnisku (Prati Vecchi Di Aguscello LIDV) koło Ferrary. Jest to lotnisko prywatne z pasem trawiastym o długości  1000 metrów. Kierunki pasów to 10 i 28. Znajduje się na nim kilka hangarów i w zasadzie tyle. Po starcie z pasa 10 wznieśliśmy się na 3000ft i obraliśmy kierunek na miejscowość  Chioggia, blisko której znajduje sie VOR CHI. Po minięciu CHI  skierowaliśmy się na punkt ROTOR znajdujący się nad Adriatykiem w połowie naszej trasy.

Następnie obraliśmy kurs na Umag, który znajdował się już na Słowenii. Umag jest to miejscowość, nad którą trzeba zgłosić swoją pozycje do wieży w Portoroż.

Dostaliśmy zgodę na podejście do pasa 33 i polecenie zgłoszenia na prostej.

Portoroż (LJPZ) jest to bardzo ładnie położone lotnisko. Pas 1200 metrów asfaltowy z kierunków 15-33. Na pas 33 jest bardzo ciekawe podejście, ponieważ przelatuje się na kopalnią odkrywkową. W pobliżu z lewej strony pasa 33 znajduje sie góra która powoduje lekką turbulencje na prostej.

Po lądowaniu zakołowaliśmy na stanowisko i uregulowaniu opłaty za lądowanie (26 euro) ruszyliśmy na tytułową rybkę do miejscowości Piran. Piran jest to bardzo atrakcyjne miejsce pod względem turystycznym. Po więcej informacji zapraszam do internetu. Kilka zdjęć można obejrzeć na górze strony.

Po obiedzie i zwiedzaniu czas na – jak dla mnie – najlepszą część, czyli powrót. Na lotnisku złożyliśmy plan lotu, który był prawie taki sam (różnił sie jednym punktem) tylko w odwrotną stronę i ruszyliśmy do samolotu. Obchód zrobiony i czas na przygotowanie do lotu.

Po starcie kontrola zezwoliła wznieść się do 2500ft i skierować się na punkt PW1, który znajduje sie niedaleko Umag,  a dalej już po wyznaczonej trasie. Gdy osiągnęliśmy wysokość przelotową dostałem wolant do ręki i mogłem pilotować. Na początku byłem trochę zdenerwowany i nie szło mi płynnie. Po dobrej radzie, że trzeba do tego podjeść spokojnie  wszystko miałem pod kontrolą i leciałem, aż do miejsca w którym zaczęliśmy zniżanie. Po przelocie nad lotniskiem i upewnieniu się że nie ma żadnego innego ruchu w pobliżu, wylądowaliśmy na pasie 10. Następnie zakołowaliśmy pod hangar i zaparkowaliśmy  samolot. A i najważniejsze... Pochwała od pilota który stwierdził, że jak na pierwszy raz za sterami bardzo dobrze mi poszło (chociaż był to tylko/aż  lot po wyznaczonej trasie i utrzymanie wysokości). 

Był to pierwszy  mój raz z general aviation i mam nadzieję, że nie ostatni. To fantastyczne uczucie pilotować samolot  i czuć, że posiada się kontrolę nad maszyną. Niestety nie potrafię opisać tego słowami, trzeba to po prostu przeżyć.  Był to dzień, którego nie zapomnę do końca życia. :))

Wiem, że dla niektórych to sie może wydawać trochę przesadzone, ponieważ leciałem prawie po prostej i tylko na wysokości przelotowej, ale takie są moje odczucia. (ŁB)