Spotting

Spotterów robiących zdjęcia w okolicach lotnisk widział chyba każdy z nas, ale spotterzy obserwujący niebo w 150 km od najbliższego lotniska to już jednak rzadkość.

Jakiś czas temu zrodziły się w mojej głowie pytania. Cóż to mi lata nad głową. Skąd ?? Dokąd?? Jakie to maszyny. Jacy przewoźnicy ?

Zacząłem zadzierać głowę w górę i obserwować. Zaczęło się od najprostszej starej radzieckiej lornetki. Przybliżała „tylko” 8-krotnie” ale można było już określić rodzaj maszyny, a i często linię do jakiej należała.

Rozwój cywilizacyjny dał nam tą wspaniałą rzecz jaką jest Internet. Zacząłem grzebać, zagłębiać się w wiedzę jaka oferuje sieć i co się okazało? Matko jedyna! Takich dziwaków jak ja jest wielu...

Utworzyłem konto na forum RNAV Spotterów i moja widza w ekspresowym tempie zaczęła się poszerzać.
Z takiego sobie zainteresowania przerodziło się to w pasję. Każda wolna chwila pożytkowana była na przeglądanie sieci, szukanie, doskonalenie się. Niestety sama obserwacja już nie wystarczyła. Oglądając zdjęcia innych użytkowników zapragnąłem i ja uwieczniać maszyny latające nad moim domem.

Pierwszym „poważniejszym” aparatem był Panasonic FZ-30. Na początek mojej przygody z fotografią sprzęt świetny. Zoom x 12 pozwalał zrobić zdjęcia na których widać było sporo szczegółów fotografowanej maszyny. Sprzęcik kosztował mnie 1,5 wypłaty ale warto było.

W międzyczasie poznałem (oczywiście przez sieć) Irka (CSB023). Okazało się, że mieszka całkiem blisko i ma dokładnie takie same zainteresowania. Pierwsze tygodnie skupiały się na wymianie informacji przez Internet.
Pierwszy raz spotkaliśmy się jadąc wspólnie do Poznania. Irek ma znajomego, który pracuje na EPPO_TWR. Spędziliśmy większość dnia obserwując prace prawdziwych kontrolerów.

Od tego momentu zaczęły się wspólne całodniowe wyjazdy na spotting. Najczęściej w okolice latarenki SUI. Grill, towarzystwo żon, dzieciaków. Miód malina. Kilka lat temu to była mekka RNAV spotterów. Kilkadziesiąt egzotycznych maszyn w ciągu kilku godzin. Największe i najpiękniejsze maszyny – Boeingi 777-300, 747-400, Airbusy A340, MD-11,  takich linii, jak Emirates, Etihad, Cathay Pacific, British Airways czy KLM, śmigały nam nad głowami. Zaopatrzeni w skanery nasłuchowe nasłuchiwaliśmy nr lotów by później w domu szukać trasy danej maszyny. Chyba to w tym wszystkim sprawiało największą przyjemność – ciągłą chęć doskonalenia się.

Dziś w okolicach SUI lata już znacznie mniej ciekawych maszyn. Samoloty częściej latają skrótami, które dostają od „obszaru” Kiedy Panasonic przestał mi wystarczać trzeba było pójść w kierunku lustrzanki. Następnym moim aparatem był Pentax Ist DS. Sprzęt kosztował mnie 1800 zł. Jednak jak to w lustrzankach bywa najważniejsze jest szkło. Po przeczytaniu wielu recenzji postawiłem na sprawdzony radziecki sprzęt. MTO-11CA potocznie zwany „wiaderkiem”.

Z czasem wraz z Irkiem potrafiliśmy określić trasy 80 – 90 % maszyn, które śmigały nad nami. Spojrzenie w niebo, później na zegarek i wiedziałem że to Lufthansa z Frankfurtu do Moskwy. Lot na A320. I tak z innymi lotami.
Jednak nie wolno popadać w rutynę. Zycie byłoby nudne gdyby nie było niespodzianek. Często zdarzają się loty, o których długo trzeba szukać informacji w sieci. To tak zwane „rodzyny”. A to sam Roman Abramowicz w swoim B763, a to tzw. stróż AWACS, albo jakaś rządówka.

Wracając do „wiaderka”, jest obiektyw o ogniskowej 1000 mm co z cropem lustrzanki daje 1600 mm. To już naprawdę sporo. Jak to bywa ze starym radzieckim szkłem jest nad wyraz solidne, obdarzone naprawdę niezłą optyką. Głowna zaleta – mobilność. Można wsadzić w plecak i śmiało udać się w teren. Jedyna wada do światło f10. Co sprawia, że trzeba zaniżać czas migawki żeby zdjęcia nie były ciemne. Dość niedawno na podobny sprzęt przesiadł się Irek. Podłączył go do lustrzanki Nikon. Wcześniej robił zdjęcia compactem Canona i lunetą Yukon 6-100x100.
Pogoń za jak najlepszą jakością zdjęć sprawiła, że spotterzy zaczęli korzystać z teleskopów!

Najbardziej popularny z nich to Sky Watcher – Synta. Dość sporych rozmiarów sprzęt charakteryzujący się perfekcyjną optyką. Jednak robienie zdjęć z jego pomocą to już naprawdę hardcore. Stało się tak, że i ja się skusiłem.

Synta 10’’ daje 1200 mm (1900 mm z cropem aparatu) ogniskowej przy świetle f4,7. Dla zorientowanych w fotografii nie trzeba pisać co to znaczy. Zdjęcia można robić nawet przy zachodzie słońca. I do tego niesamowita jakość!
Jedyna wada to całkowity brak mobilności. Wypad z tą „betoniarką” na stoping to już mała wyprawa. Potrzeba sporego samochodu i dużo wolnego czasu.

Nadchodzi zima, ale RNAV spotterzy nie zasypiają. Nie można zbyt długo obserwować samolotów na niebie, w końcu rozjaśnia się koło 08:00 a o 16:00 – 16:30 już ciemno, ale pozostaje nam Internet. Od kilkunastu miesięcy bardzo popularne są tzw „internetowe radary” Oparte na odbiornikach SBS pokazują nam większość ruchu nad głową .
Dla zainteresowanych polecam:

Byle do wiosny Panowie ! (TM)