Bieszczady 2012

Bieszczady 2012 – prawda czasu, prawda ekranu, prawda...

(Tekst z rysunkami znajduje się w pliku PDF)

Tradycją (narodziła się w radzie zakładowej w Gdańsku – dop.red.) już stały się cykliczne spotkania pilotów Cassubian Group®, którzy wraz z rodzinami zjeżdżają się w jednym czasie w jednym miejscu naszego pięknego kraju, by cieszyć się  głównie z tego, że każdy kolejny z nas jest jeszcze bardziej pomylony na tle naszej wspólnej pasji. Jakże to pokrzepiające, także dla naszych małżonek – one się wszystkie zasadniczo pobieżnie nazywają Marysia, choć moja to akurat Zoooooooofia. Skonstatowała, że „no, nie jest z Tobą jeszcze tak źle”. Jeśli idzie o wybór miejsca, to były już kilkukrotnie Kaszuby, były Kujawy – teraz przyszedł czas na popis południa – padło na Bieszczady i wioskę Przysietnica. Zaraz po przyjeździe stwierdziłem, że wojna będzie. Węgiel był we wiosce. Drzewny. Przed wojną też był. Ale do rzeczy.

Zjechało się w sumie 15 pilotów, część z żonami i dziećmi (moja Majeczka zaświadczyła, co by jej matki krzywda nie była, czyj to tatuś), część z partnerkami, zaś „najszczęśliwsza” część była solo. Oni mogli wypić czwarte urodziny tej samej córeczki, bo tam mogło być przedszkole w przyszłości. Nagle. ;) Był też jakiś lepszy cwaniak. Matkę woził z tyłu. Sprawdziliśmy, czy nie xiądz. ;) Ale nie, bo miał i niebo, i piekło w posiadaniu – jedno otwierane hydraulicznie, drugie za pomocą siekiery. I to nie prawda, że choinki się ruszały, zwłaszcza, że choinek prawie nie było. Jak beton, to Beton.

Jednym z głównych celów spotkania była oczywiście integracja personelu naziemnego dowodząca, że deklinacja magnetyczna w godzinach wieczornych jest znacznie bardziej odczuwalna, były części oficjalne z elementami szkoleniowymi, prezentacje firmowe oraz z uwagi, że nie ma takiego miasta Londyn, a jest tylko Lądek i Iwonicz Zdrój – szeroko pojęta turystyka. Połoniny ługi bugi, Lutek Pińczuk, Bieszczadzka Kolej Leśna czy Baza Ludzi z Mgły – checked. Osobną zupełnie sprawą była celebracja drugiej rocznicy powstania pisma Virtual Pilot. Tak jest, drugiej okrągłej rocznicy. Maaam szarlotkę. Zooooooooofia stwierdziła, że przepis na nią nie na wiele się zda, bo tutaj już wchodzi kwestia mistrzostwa. 

Co sobie myśli statystyczny Czytelnik, jak to czyta? Pewnie, że albo piszący napruty jak gwiazda południa, albo, że towarzystwo zabawne, ale hermetyczne, albo, że fajnie, tylko po co o tym pisać? Musisz drogi Czytelniku pamiętać: Cassubian Group to w końcu linia kapitalistyczna, która to i być może ma tam jakieś swoje zalety. Chodzi jednak o to, żeby te zalety nie przysłoniły Ci jej wad. A do Rady Ministrów już dzwoniłem. Zresztą głupi bym był, jak bym się na tego ministra dał. Abo mi tu źle? Pracowników mam  naprawdę fajnych. Same HAMy. ;) Jedni są z nami od 2006 roku, inni od dwóch miesięcy. A każdego, co by nie liczyć, łączy ta sama, nowa świecka tradycja.

Z całą pewnością także inne polskie VA mają zgrane paczki, gdzie spojrzenie lub niedopowiedzenie wystarcza za gadkę, jednak stwierdzam, że już nie wyobrażam sobie działania Firmy bez większościowych spotkań realnych – ja jako Prezes Klubu, co się pracownikami w gonieniu wskaźników wyręcza, Prezes naszego Klubu Tęcza.

Tak naprawdę poznać kolejnych ludzi, dla których nasza wspólna pasja znaczy to samo – to wartość sama w sobie. Nie to miejsce i forma, poza tym nie ma takiej potrzeby – by zapewniać o łączących nas więziach. Konkluzja jest jedna – to był zlot przez nas zaplanowany, wykonany w oparciu o szereg instytucji, który sobie... się skończył. I co się wtedy zrobi?

Tak jest. Podwójny. Stać mnie. ;)

PS. Było łubu-dubu oraz jeden pilot co w zeszłym tygodniu nie mówił ale ma zwolnienie. Behind, dobry pilot III klasy. ;)