II Weekend majowy w Cassubian

Ósmego grudnia 2010 roku podczas lotu do Burgas zczatowaliśmy się z Irkiem CSB023, czego wynikiem był post na forum, zaczynający się tak: Dzisiaj odbyłem wielce sympatyczną rozmowę z Irasem i żeśmy orzekli, że „musowo spotkac sjie”.  Ponad sto postów, pięć miesięcy czekania... w końcu nadszedł ten dzień – spotkanie pilotów Cassubian VA wraz z współuzależnionymi rodzinami w dniach 30.04 – 03.05.2011 w Skulsku.

To drugie w historii Firmy spotkanie rodzinne było czasem na wiele podsumowań, na wręczenie odznak oraz wyróżnień za aktywność w ubiegłym roku.

Było także miejscem wielu rozmów o początkach naszej działalności, o drodze, jaką Firma przeszła, a także o jej przyszłości. Nie zabrakło również okolicznościowych, dwu i półgodzinnych przemówień CEO czy zaskakujących i lekko żenujących występów artystycznych.

Najlepszym komentarzem będą opinie samych uczestników:

Niestety ominął mnie Borek, ale Skulsk zaliczam do jednej z lepszych imprez. Cieszę się, że miałem okazję poznać towarzystwo, z którym na dobrą sprawę spotykam się codziennie (wirtualnie) i współpracuję. Świadczy to, że jesteśmy czymś więcej, niż zwykłą v-linią i numerkami, behind, po prostu rządzimy pany. (CSB003).

---

Rozpocznę od podziękowań dla organizatorów oraz dla wszystkich, którzy mimo większych bądź mniejszych  odległości przybyli. Fajnie było się spotkać w zestawie powiększonym (nie koniecznie o frytki). Trochę byliśmy rozwleczeni po działce, ale spotkania grillowe oraz salonowe nie straszne nam były. Podziękować trzeba także Zarządowi za nagrody oraz pamiątkowe odznaki i dyplomy.

Miło, że młoda kadra także pojawiła się dość licznie. Atmosfera wspaniała pogaduch nie było końca choć niektórzy woleli się delikatnie uśmiechać ;)).

Wspomnieć właśnie w tym momencie należałoby o „pielgrzymce” samochodowej podzielonej na II grupy do Lichenia.Uważam, że to przełom w naszych wspólnych spotkaniach. Była możliwość skorzystania z pomocy psychologa, doradcy rodzinnego oraz duszpasterza. Samo zdjęcie z banerem informacyjnym już spowodowało niesamowite zmiany. Wieczór po pielgrzymce bardzo delikatny i to nieporównywalnie do jasnozielonej nocy w Borku ;).

Śpiewanie było, a jakże, ale niestety tylko moje z Adrianem. A byliśmy  za to niczym  jeźdźcy w burzy :)
Podziękowania także naszym wspaniałym dziewczonom małym i dużym, a także dla moich synów. Liczę, że na drugim zlocie Rodzin współuzależnionych od latania dla CA VA się nie skończy. Wilco
Skulsk RADAR, do powrotu (CSB023).

---

EPGD. stand no 10. B738. właśnie wklepuję punkty do FMC, aby za chwilę odlecieć. Nagle słyszę znajomy callsign w słuchawkach: „EPGD TWR Hello, we are established on ILS rwy 29 CASSUBIAN 0401”. Takie coś zawsze wprawia w radość. Mimo, że to tylko bajty informacji przekazane przez kilka, kilkadziesiąt, kilkaset kilometrów. Tak właśnie się poznaliśmy. Widywaliśmy się na zaprogramowanych lotniskach, wyobrażając sobie, że za sterami nie istniejącego samolotu który obok przejeżdza, siedzi dana osoba. Irek? Piotrek? Marek? Przyleciał MD-kiem, to na pewno Marek.

Rozmowy przeprowadzaliśmy siedząc samotnie w domu, mówiąc do komputera i słysząc jakieś słowa, w których jednak zwykły śmiertelnik słyszy więcej szumu niż treściwych informacji. Niektórzy z nas siedzieli też po drugiej stronie, jako kontrolerzy. I już bez spojrzenia na nazwisko wiemy kto do nas mówi. „Transponder cztery pieunć pieunć zero”. Hmmm...Tomek! Mimo, że nie widzieliśmy się nigdy w życiu, to wiemy o sobie bardzo dużo. Nadszedł czas na spotkanie w prawdziwym świecie. Był już to drugi taki zlot i odbył się w Skulsku. Nie ma nic piękniejszego jak porozmawiać z drugą osobą na tematy, o których nie rozmawia się na co dzień. Czy w swojej normalnej, codziennej pracy ktoś zrozumiałby twoją wypowiedź „Zdawałem na III stopień i dostałem polecenie behind landing traffic line up rwy 29 behind. Możesz mi powiedzieć, co to kur** jest to behind?” Wątpie, że znalazłoby się dużo ludzi, którzy odpowiedzieli by na to pytanie. A jednak w naszym gronie mogliśmy mówić sobie o takich rzeczach i każdy był zrozumiany. Spędziliśmy bardzo miłe trzy dni siedząc przy grillu, pod wiatą, na tarasie, w kuchni. Niestety nie udało nam się posiedzieć w salonie, ale może uda się to zrealizować na przyszłym zlocie. Gdyby dziadek-właściciel słyszał o czym rozmawiamy pomyślałby, że oszołomy z Kodzborowa przyjechały. Żony i dzieci w to wciągnęli! Każdy z nas wprowadzał jakąś cząstę do klimatu, który tam panował. Będąc tam uświadomiłem sobie z jak bardzo sympatycznymi ludźmi rozmawiam na co dzień na forum czy shoutboxie i widuję się na wirtualnym niebie. Teraz jeszcze bardziej czuję, że jesteście ludźmi którzy są tak daleko, a jednak blisko. Dziękuję każdemu i do następnego!
(CSB021)

W tym miejscu dziękuję serdecznie Bartkowi Kowalowi EO za przygotowanie logistyczne oraz kontakty z upierdliwym dziadkiem i oświadczam, że nie zwrócę za połamaną miotłę, bo ja jej nie zła-ma-łaaaaaaaaaaaaaaaaam. Przed nami pięciolecie działalności – sierpniowe spotkanie – mam nadzieję – w komplecie załóg – w EPGD – ja już nie mogę się doczekać.

Dziękuję wszystkim uczestnikom za przyjazd i za razem spędzone chwile. Do miłego!