Na polskim lotniczym podwórku

Zawsze sądziłem, że nastawienie do lotnictwa wirtualnego osób związanych poprzez pasję czy pracę z lotnictwem realnym, jest co najmniej neutralne. Wielokrotnie słyszałem opinie o „przepychankach”, niewybrednych komentarzach deprecjonujących wartości i walory wirtualnego latania czy kontrolowania. Byłem świadom drwiącego uśmieszku na ustach tych, którzy w rękach mieli prawdziwe drążki i na ciele czuli „momenty”. Ta licytacja mogłaby trwać dłużej, a każdy jakiś grosik by pewnie dorzucił.

Ja dzisiaj z innej beczki, z której w zasadzie spadłem w pogoni za własną szczęką, co mi opadła, i którą to zbieram do tej pory, po odzewie, jaki wywołał udział prowadzonego przeze mnie Koła Symulacji Lotniczych w konkursie Nowej Ery „Projekt z klasą”.

Nie ukrywam, że miałem nadzieję na pomoc w głosowaniu – w tym celu zamieściłem też informację na Forum PL-VACC – klik. Odpowiedź była natychmiastowa i przypominała raczej atak bombowy, a nie pomoc w klikaniu. Zaraz potem na sugestię jednego z forumowiczów – poszedł temat na lotnictwo.net.pl. Tutaj kolejny nalot, tym razem dywanowy, równie ciepłe i przyjazne przyjęcie. Nie minęło kilka godzin, jak pewien kolega sympatyczny zapodał info na portalu dlapilota.pl. Chwilę później otrzymałem maila z propozycją objęcia patronatem medialnym całości naszej inicjatywy przez portal lotniczapolska.pl. Mógłbym tak wyliczać dalej, ale przywoływanie maili, prywatnych wiadomości, znaczników z portali społecznościowych i innych form wsparcia – nie sposób tutaj opisać. Odzywały się Aerokluby, Kluby Miłośników różnych rzeczy (np. BMW, ale BMW to nie rzecz, to dusza na kołach – mówię, żeby mnie nie pobili), biura podróży, osoby z Francji, Chin i Indii. Moi nieboracy kółkowicze myśleli, że sami naklikają, a prawda jest taka, że bez wsparcia tej ogromnej, fantastycznie zakręconej masy ludzi – nie wgralibyśmy.

W zasadzie nie o wygraną tu chodzi, nie o pieniądze i nie o to, czy powstanie symulator, czy nie. Najważniejsza rzecz już się dokonała – parę barier i parę drzwi zostało uchylonych. Sprawa się rozeszła, ziarno zostało zasiane i głęboko wierzę w to, że przyniesie owoc obfity. Dało to nam (KSL) i chyba całemu środowisku wirtualnych i realnych miłośników awiacji poczucie jedności i siły sprawczej, a nic tak – ach wierzajcie mi – nie buduje, jak wspólna sprawa.

Za poczucie tej wspólnoty i poczucie, że robi się coś ważnego i z sensem – w imieniu bachorków i swoim – pięknie dziękuję.

Oczywiście – CDN.