Zdjęcia do obejrzenia w wydaniu PDF.
W ostatni weekend lutego wrocławski port lotniczy zorganizował dzień otwarty nowego terminalu. Zapowiadano szereg atrakcji. Nic dziwnego, że w sobotni poranek przed terminalem pojawiły się tłumy.
Nowy terminal został wybudowany w pobliżu drugiego końca pasa startowego, obok części obsługującej loty cargo. Zapewniono dobry dojazd (zaledwie kilka minut od nowej obwodnicy), a także sporo miejsc parkingowych. Sporo jak na zwykły dzień, bo w sobotę już ok. 11:30 nie było gdzie zaparkować.
Sylwetka terminalu może się podobać. Wszędzie dużo szkła i stali. Chmury odbijają się w ścianach budynku. Przed dwoma wejściami przygotowano miejsca postojowe dla przyjeżdżających, taksówek i busów. Wszystko robi dobre wrażenie. Tylko te świeżo posadzone drzewa i rozwinięta z rolek trawa budziły żartobliwe komentarze. Wnętrze nieco mniejsze niż w Pyrzowicach czy Balicach. A może tylko robiło takie wrażenie ze względu na dużą liczbę ludzi.
Władze lotniska chwalą się zastosowaniem najnowocześniejszych rozwiązań, które mają usprawnić obsługę podróżnych, a także podnieść komfort. Zainstalowano nowoczesny system kontroli bagażu i nieco mniej nowoczesny system kamer. Podróżni oczekując na odlot mogą usiąść wygodnie w ergonomicznych fotelach, a nie tylko na sztywnych plastikowych krzesełkach.
Atrakcje dla odwiedzających
Organizatorzy przygotowali szereg atrakcji dla odwiedzających terminal. Niestety atrakcje te były przewidziane głównie dla potencjalnych pasażerów.
Można było obejrzeć sprzęt używany przez służbę celną, saperów i antyterrorystów. Wrażenie robił robot prezentowany przez saperów, który jeździł pomiędzy zgromadzonymi dziećmi i się z nimi bawił wyciągając ramię i zabierając baloniki (potem oddawał :-) ). Kilka metrów dalej przedstawiciel służby celnej prezentował stosowane urządzenia. Niestety same bramki i skanery były wyłączone i można je było tylko obejrzeć, ale już nie dało się sprawdzić jak działają. Na koniec dwaj antyterroryści w kominiarkach prezentowali karabinki snajperskie i opowiadali o swoich codziennych obowiązkach na lotnisku. Wielbiciele zwierząt mogli natomiast pogłaskać psa ratowniczego należącego do... WOPRu.
Niestety nie udostępniono wejścia na płytę lotniska. Powód był prosty: płyta jest wciąż w budowie. Nie ma jeszcze rękawów, tam i z powrotem jeżdżą maszyny budowlane. Trochę czasu jeszcze upłynie zanim wszystkie prace zostaną ukończone.
Szkoda, że nie można było zobaczyć, jak w Gdańsku, sprzętu gaśniczego, czy choćby jednej maszyny.
Najbliższy czynny taras widokowy jest we Wrocławiu
Na tarasie widokowym można było sprawdzić sój refleks, a także zasiąść za sterami wirtualnych maszyn. Przygotowano 4 stanowiska dla fanów latania. Były one wyposażone w ruchome fotele, co z pewnością potęgowało wrażenia z wirtualnego lotu. Ku mojemu zaskoczeniu latać można było... myśliwcem z czasów II Wojny Światowej, a zabawa polegała na strzelaniu do maszyn przeciwnika. Mimo tego symulatory cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Będąc na tarasie widokowym zaczęliśmy niecierpliwie spoglądać w kierunku pasa startowego. Niestety jak na złość nic nie chciało przylecieć. Spojrzenie na tablicę przylotów i odlotów wyjaśniło wszystko – dwie operacje na godzinę. W tygodniu jest lepiej – obciążenie ruchem rejsowym dochodzi do 6 operacji na godzinę. To ruch porównywalny z Pyrzowicami, ale dużo mniejszy niż w Balicach.
Czy zatem przyciągnięcie Ryanaira wystarczy, aby nowy terminal się zwrócił? Wątpliwe. Ryanair jest znany z tego, że nie daje dużo zarobić portom lotniczym. Władze lotniska zwracają uwagę, że obok Ryanaira i LOTu do Wrocławia lata również Lufthansa, OLT Jetair, SAS i Wizz.
Rozbudowa sieci autostrad niedługo może zmniejszyć zainteresowanie lotami krajowymi. Już dziś, jeśli wziąć pod uwagę czas dojazdu i oczekiwania na lotnisku, lot do Krakowa jest dłuższy niż podróż samochodem. Wkrótce do Warszawy czy Rzeszowa będzie można dotrzeć taniej i szybciej autem.
A kiedy otwarcie nowego terminala na Vatsim? (SW)