W styczniowym numerze VP wszyscy czytaliśmy jak fantastycznie radzi sobie nasz FIR – cyferki, których milion przetworzył analityczny umysł Leśnego Dziadka (w skrócie: PK) nie kłamią. Przetłumaczono to nawet na języki obce, zaś serwer wydawcy przeżył prawie DDoS przez „ACTA” wykorzystane przez PK. Nadreprezentacja polskiej społeczności wirtualnych pilotów i kontrolerów sprawia, że ani Hitroł, ani Majami nam nie podskoczy. Pięknie.
Ósmego stycznia ogłoszono ciekawą imprezę lotniczą – obsadzone trzy duże lotniska – Ryga, Kiszyniów i nasza Wawa. Zaangażowano w to dużą ilość środków, bo internacjonalne sprawy tego wymagają. Wydawałoby się – idealna okazja, do masowego fruwania na miarę wskaźników rodem z tekstu PK. Do tego jeszcze Cassubian VA wyskoczyła z zapowiedzią, że otwiera regularne połączenie do Kinszasy w stylu PRL. WOW! Co drugi w przestrzeni, to będzie Kaszub...
Przyszedł 22.01 i „Almost Bermuda Triangle” aka Kinszasa.
W skali zlotu 58 operacji na godzinę. Z 17 Kaszubów też tylko pięciu polatało. Pomysłodawca chyba proroczo przewidział tytuł zlotu – Trójkąt Bermudzki. Tam też co chwila coś ginie...
Stwierdzenie, jakie padło w wątku o zlocie, że „traffic nie dopisał” wydaje się deczko bez sensu. Może gdyby 204 operacje zwaliłyby się na EPWA, to byłoby dobrze? Ja wiem, że nasi ATC przepchną i 500, tylko czy o to chodzi? Czy wtedy, jeśli na jedno lotnisko przypada 106 próśb o zgodę na lot lub 98 na lądowanie, zlot będzie udany? Jaką wartość trzeba przyjąć, by uznać zlot za udany?
Kiedy ostatnio lecieliście na swojej ulubionej trasie powrotnej i mieliście 13 różnych instancji kontroli, a niektóre egzotyczne niczym średnie temperatury 2011 roku? Kiedy ostatnio lecieliście w trakcie eventu nie po to by wisieć w godzinnych holdach, tylko by w rozumnym czasie wektorami bądź standardowo usiąść na pasie, a to wszystko w opiece od CTR po GND?
Dziwnym trafem te same statystyki dla czasu przewidzianego na zlot pokazują co następuje (patrz tabela na dole)
Cyfry cyframi, ranking rankingiem, ale musi też być gdzieś miejsce na klimaty. Nie mogę się zgodzić z podsumowaniem, pod którym żaden z (minimum) 200 użytkowników jarzących co się wokół dzieje nawet nie podpisał. Może tak przywykliśmy do wysokich wskaźników ruchu w dni powszednie, że imprezki, w trakcie których nie bite są światowe rekordy, z założenia traktuje się jako nieudane? Dlaczego Kiszyniów i Ryga podsumowują event bardzo pozytywnie, mimo że i w tych FIR-ach nie padły żadne rekordy, a u nas bidolenie, że było słabo...
Może nowy ACCPL4 coś zmieni? Wszakże, jak dowodzi PK, chodzi o to, by nadal było pełne niebo. Pełniejsze niż gdzie indziej. Pełne tych co chcą, a nie tych, co chcą coś udowodnić. Reszta ginie. W trójkącie bermudzkim. (AK, MV)